Większość z nas chodzi do szkoły/pracy itp. ściślej mówiąc ma kontakt z przełożonymi. Tak owa osoba oczekuje od nas, ze wywiążemy się z obowiązków i będziemy, przestrzegać praw, wobec niej. Teraz pojawia się wielkie ale, czy osoba która karze nam przestrzegać praw i obowiązków, nie powinna zacząć tego od siebie ?
prosty przykład: SZKOŁA
Uczeń ma obowiązek nauczyć się na sprawdzian, a nauczyciel sprawdzić go. Tak na sprawdzenie ZWYKŁEGO sprawdzianu, nauczyciel ma 1 tydzień natomiast, pracy klasowej 2 tygodnie ,gdy upłynie ten okres czasu uczeń, ma prawo powiedzieć, że nie chce tej oceny i pisać pracę jeszcze raz. Ale nasi kochani nauczyciele znaleźli sobie sposób, aby to obejść. Potrafią odliczać weekendy itp. Spotkałam się z sytuacją gdzie nasz mentor, zrobił pracę klasową w ostatnim tyg przed świętami i obiecywał ze odda jeszcze w tym tygodniu. nie oddał. po świętach też nie oddał twierdząc, ze nie miał czasu ma swoje życie i wiecznie prac klasowych sprawdzać nie będzie. oddała pd koniec stycznia.
Nauczyciel oznajmia nam że są zajęcia dodatkowe na 7 i 8 godzinie lekcyjnej DLA CHĘTNYCH Jak sie domyślacie nie przyszedł nikt. on w tej sytuacji co ? nawymyślał ze to było dla wszystkich poszedł do dyrekcji i wychowawcy wstawiając całej klasie uwagi negatywne. uczniowie dostali godziny obowiązkowe z tym nauczycielem i uwagi do dziennika.
Jeśli nauczyciel wymaga od ucznia sumienności i obowiązkowości to on sam powinien być tego przykładem.
Nauczyciel oznajmia nam że są zajęcia dodatkowe na 7 i 8 godzinie lekcyjnej DLA CHĘTNYCH Jak sie domyślacie nie przyszedł nikt. on w tej sytuacji co ? nawymyślał ze to było dla wszystkich poszedł do dyrekcji i wychowawcy wstawiając całej klasie uwagi negatywne. uczniowie dostali godziny obowiązkowe z tym nauczycielem i uwagi do dziennika.
Jeśli nauczyciel wymaga od ucznia sumienności i obowiązkowości to on sam powinien być tego przykładem.
O boże! U mnie w szkole na sczzęście nauczyciele są w miarę :)
OdpowiedzUsuńhttp://jagodzianka2002.blogspot.com/
Och, okropna sytuacja, ale znam to dokładnie. Tak samo jest u nas - "musicie uczyć się z mojego przedmiotu, ale ja mam inne klasy do nauczania, więc mogłem nie sprawdzić czegoś tam". Strasznie denerwujące...
OdpowiedzUsuńhwajay.blogspot.com
już nawet o tym nie wspominałam bo to klasyk..
UsuńMoja nauczycielka od polskiego poprawia kartkówkę jakieś 3 tygodnie!
OdpowiedzUsuńamolsandamols.blogspot.com
Właśnie przypomniała mi się sytuacja która niedawno miała miejsce.
OdpowiedzUsuńPo feriach zimowych nauczyciel zrobił nam sprawdzian. Długo nie oddawał, choć obiecywał nie raz - że sprawdzi.
Tymczasem nadszedł czas wystawienia ocen (jestem maturzystką więc wcześniej wystawiają nam oceny) i właśnie tuż przed wystawieniem dowiedzieliśmy się jakie oceny dostaliśmy ze sprawdzianów. Nie było czasu na poprawę, a oceny nie były najlepsze- moim zdaniem bardzo zaniżone. Nikt nie robił oczywiście problemów i pogodziliśmy się z tym faktem. Nauczyciela mimo wszystko lubię choć uważam ,że to nie było w porządku. Najgorsze ,że sprawdzian wpłynął negatywnie na moją ocenę końcową...
ja na Twoim miejscu bym się kłóciła. W końcu, w śród licznych obowiązków mamy tez prawa..
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100 %!
OdpowiedzUsuńByłabym Ci wdzięczna jeśli poklikałabyś w linki u mnie w najnowszYm poście - donutworrybehappy.blogspot.com. JEŚLI POKLIKASZ DO WYGRANIA SĄ 4 BRANSOLETKI
ja tam nie mam problemów z nauczycielami fajny gif ;D
OdpowiedzUsuńświęte słowa :)
OdpowiedzUsuńja w mojej szkole, tzn. technikum nie mam problemów z nauczycielami. Większość jest naprawdę spoko, tylko pani od matmy... :|